Prawo12 grudnia, 2017

Młodemu się jeszcze chce

Autor: Bogdan Bugdalski

Dr Szymon OKOŃ – II miejsce w konkursie Rising Stars – Prawnicy 2015

Panie Mecenasie, jest Pan podwójnym doktorem: doktorem nauk prawnych i doktorem nauk ekonomicznych - czy czuje się Pan bardziej ekonomistą, czy prawnikiem?

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, zwłaszcza gdy się ma zarówno wykształcenie ekonomiczne, jak i prawnicze. Ze względu jednak na obecnie wykonywany zawód muszę powiedzieć, że bardziej czuję się prawnikiem. Moim zdaniem czas tradycyjnych prawników już się skończył. Dzisiaj prawnik, który zajmuje się wyłącznie prawem, zamyka się w kodeksach, nie wychodząc naprzeciw oczekiwaniom biznesowym, tak naprawdę zamyka sobie drogę rozwoju. Nie ma możliwości budowania swojej pozycji na rynku, ponieważ dzisiaj klient oczekuje, że będzie miał w nim partnera nie tylko w kwestiach prawnych, ale również w kwestiach biznesowych. Nie oznacza to, że prawnik ma mu doradzać w tym zakresie, ale musi umieć rozmawiać na temat tego, co klient w biznesie robi.

Czym w szczególności się Pan zajmuje w Kancelarii SSW?

Jestem odpowiedzialny przede wszystkim za budowanie praktyki rynku kapitałowego, czyli praktyki, która skupia się na wspieraniu spółek w procesach takich jak ich upublicznienie. Jesteśmy w stanie przygotować daną spółkę do wejścia na rynek publiczny akcji, stworzyć odpowiedni ład korporacyjny, zmienić jej statut, przygotować prospekt emisyjny. Oczywiście rynek kapitałowy w sensie doradztwa prawnego to nie tylko upublicznianie spółek, ale i emisja obligacji, tworzenie instytucji finansowych, banków, domów maklerskich i bieżące doradzanie spółkom giełdowym, spory korporacyjne, fuzje i przejęcia na rynku giełdowym, a także finansowanie dłużne, czyli kredyty bankowe. Uczestniczę także w projektach restrukturyzacyjnych, ale skupiam się głównie na rynku kapitałowym.

Kiedy zdecydował się Pan specjalizować w rynku kapitałowym?

Właściwie wtedy, kiedy skończyłem 18 lat, bo wtedy zacząłem aktywnie inwestować na giełdzie i się nią interesować. Dopiero potem pojawiły się studia prawnicze.

Dzisiaj ma Pan 29 lat - czyli zaczął Pan inwestować wtedy, kiedy zaczął się kryzys?

No, nie. Zacząłem pod koniec 2005 r. Załapałem się na ostatnią falę hossy. Wtedy łatwo można było pieniądze zarabiać - np. kiedy ogłoszono, że Polska będzie organizatorem Euro 2012, wszystkie spółki budowlane poszybowały w górę. Dopiero potem przyszły lata kryzysu i skłamałbym, gdybym powiedział, że to mnie nie dotyczyło, ale najważniejsze było nie zrażać się i dalej iść z rynkiem w parze. Dzięki temu dzisiaj jest mi łatwiej rozmawiać z klientami o sprawach giełdowych.

Wróćmy do Pańskiej edukacji - zaczął Pan od prawa.

Zacząłem od prawa na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. I na pierwszym roku tych studiów stwierdziłem, że trzeba dołożyć cegiełkę ekonomiczną – trochę za namową ojca, który zawsze powtarzał, że uczelnie ekonomiczne są o trzy kroki przed innymi, ale również z tego względu, że zawsze lubiłem nauki ścisłe. Uznałem, że skoro jest możliwość studiowania na dwóch kierunkach jednocześnie, to trzeba to wykorzystać. Złożyłem aplikację na Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu i się dostałem. Już po pierwszym semestrze wiedziałem, że ojciec miał rację. Prawo na pierwszym roku to była praca odtwórcza – przedmioty trudne i nudne, natomiast studia ekonomiczne stawiały na rozwój, kreatywność - tworzenie biznesplanów, technologie informacyjne, marketing relacyjny – to wszystko, co w biznesie się przydaje. Wybrałem specjalizację inwestycje kapitałowe i strategie finansowe przedsiębiorstw, która była prowadzona przez obecną moją katedrę, czyli Katedrę Inwestycji i Rynków Kapitałowych. Jej kierownikiem jest prof. Waldemar Frąckowiak, niekwestionowany autorytet w świecie nauk ekonomicznych a jednocześnie uznany praktyk biznesu, współtwórca i właściciel Grant Thornthon Frąckowiak, bliski współpracownik Jana Kulczyka, przewodniczący Rady Nadzorczej Kulczyk Investments, mój mentor. Mentor, który nie tylko łączy w sposób niezwykle efektywny teorię z praktyką, ale również mimo wielu obowiązków, które ma w Polsce i za granicą, zawsze znajduje dla mnie czas. Na przykład po przesłaniu przeze mnie koncepcji habilitacji, był w stanie ją przeczytać późno w nocy i umówić się ze mną na 45-minutową telekonferencję następnego dnia, żeby dać mi konstruktywne uwagi. To jest naprawdę dobra współpraca – zawsze konkretna, trafiająca w punkt.

Proszę się w tym miejscu zatrzymać, bo chciałbym najpierw usłyszeć, jak robi się dwa doktoraty w dwa lata?

Dostałem się na tę specjalizację i tym samym zbliżyłem się do Katedry Inwestycji i Rynków Kapitałowych. W 2010 obroniłem pracę licencjacką na UEP a rok później pracę magisterską na prawie, na UAM. W październiku 2011 roku rozpocząłem studia doktoranckie na UEP jednocześnie będąc tam na studiach magisterskich. To zabawna historia, bo w ten sposób przez rok byłem jednocześnie magistrantem i doktorantem na UEP, co oznacza, że teoretycznie mogłem mieć sam ze sobą zajęcia.

Czy to jest w ogóle możliwe?

Oczywiście – żeby rozpocząć studia doktoranckie wystarczy być magistrem, niekoniecznie ekonomii, a ja już byłem magistrem prawa. Ale również w tym roku – 2011 rozpocząłem pracę nad doktoratem z prawa pod kierunkiem prof. Tomasza Nieboraka. I tak się stało, że w dniu 14 października 2014 roku broniłem doktorat z prawa, 21 października rada wydziału nadała mi formalnie tytuł doktora, a 27 października szedłem na obronę doktoratu na UEP, będąc już doktorem nauk prawnych.

Ciekawa historia, która – okazuje się - jeszcze się nie skończyła. Wspomniał Pan przecież o habilitacji

To prawda, dzisiaj pracuję nad habilitacją z finansów.

I zapewne jednocześnie z prawa finansowego...

Nie, ale nie wykluczam tej opcji. W pierwszej kolejności chcę jednak zrobić habilitację z finansów. Uznaję tę pracę za ciekawą, ponieważ jej wyniki mają wymiar międzynarodowy. I z punktu widzenia tego, co robię – rozwoju prawniczego, dobrze będzie mieć tę cegiełkę finansową.

To proszę powiedzieć, czego dotyczy ta praca i kiedy będzie gotowa?

Obecnie myślę nad koncepcją obejmującą opracowywanie alternatywnego modelu wyceny aktywów kapitałowych dla banków i szerzej instytucji finansowych. Stawiam taką hipotezę, że obecnie stosowane modele tej wyceny, jak chociażby model CAPM (Capital Asset Pricing Model) czy trójczynnikowy model Famy i Frencha, nie do końca uwzględniają specyfikę instytucji finansowych, i mogą być niewystarczające, chociaż sprawdzają się w przypadku wyceny spółek.

Zdąży Pan przed 30?

Raczej nie, ale w perspektywie kilku lat tak. Obecnie rozprawa habilitacyjna nie musi mieć formy monografii, więc intensywnie pracuję nad kolejnymi publikacjami, aktywnie uczestniczę w konferencjach krajowych i zagranicznych. Działam projektowo, a jak projekt rozciąga się w czasie, to jest źle. Trzeba się trzymać wyznaczonych ram.

Dobrze, zrobi Pan tę habilitację i co dalej?

Dydaktyka. Uczelnia jest dla mnie bardzo ważna i nie zamierzam z niej zrezygnować. Kolejnym krokiem będzie uzyskanie tytułu profesora uczelnianego - a dalej praca nad dorobkiem w celu uzyskania tytułu profesora zwyczajnego.

Lubi Pan uczyć?

Bardzo. Sprawia mi wielką przyjemność, kiedy mogę przekazywać młodszym wiedzę, tym bardzie że - powiem nieskromnie – przekazuję im wiedzę unikatową, bo po pierwsze wynikającą ze spojrzenia teoretycznego ekonomicznego i prawnego, a po drugie z praktyki. Będąc nieskromnym powiem jeszcze, że sama moja osoba dowodzi, że jak się chce, to można. Ten przykład działa. Lubię bardzo młodzież, bardzo lubię wykładać, angażować się.

W co na przykład?

Jak np. ktoś z mojego byłego liceum w Ostrowie Wielkopolskim poprosi mnie: nagraj film, bo są dni otwarte szkoły, do której uczęszczałeś, to nie mówię: nie, nie mam czasu, tylko to robię, bo wiem, że dla szkoły, dla pedagogów, a przede wszystkim dla młodzieży to jest ważne, że to im pomoże. Bo skoro skończyłem tę szkołę – to mam taki obowiązek.

Przejdźmy na chwilę do konkursu – tak wysokie miejsce było satysfakcjonujące?

To bardzo duże wyróżnienie i cieszę się, że kapituła konkursu zauważyła mnie jako osobę, która się rozwija na rynku prawniczym. Nie spodziewałem się tak dobrego miejsca, chociaż – znów będę nieskromny – zdziwiłbym się, gdyby mnie w tej 30 nie było. Bardzo się cieszę z tego drugiego miejsca.

Czy to wyróżnienie w jakiś sposób na Pana wpłynęło?

Wpłynęło o tyle, że wokół mojej osoby zaczęło się tworzyć publicity – wiele osób zaczęło się mną interesować i to na pewno wzmocniło moją pozycję na rynku prawniczym, pozwoliło skończyć z anonimowością. Wiele osób mnie zauważa, docenia, klienci również. To bardzo ważne, bo ze względu na mój wiek czasami – choć teraz już bardzo rzadko – spotykam się z dodatkowymi pytaniami z ich strony.

Pan w zasadzie rozwiązał ten problem, uzyskując tytuły doktora nauk ekonomicznych i prawnych

To niesamowicie pomogło - dwa doktoraty są poważnym argumentem i potwierdzeniem kompetencji. Tak jak to, że stoi za mną wiele osób, które od lat ze mną współpracują i bardzo rekomendują moje usługi. To przekonuje. Na argument, czy Pan nie jest za młody, odpowiadam – absolutnie nie, młodemu się jeszcze chce. Do tego dochodzą rekomendacje zewnętrzne klientów i instytucji finansowych oraz ok. 200 przeprowadzonych przeze mnie projektów doradczych. Ostatnio jeden z prestiżowych, międzynarodowych rankingów prawniczych IFLR1000 wyróżnił mnie jako wiodącego prawnika w Polsce w zakresie spraw korporacyjnych i finansowych. Dużo mówię o kwestiach biznesowych, ale gdyby ich nie było, to ani ja, ani mój zespół nie moglibyśmy się rozwijać.

Z Kancelarią SSW jest Pan związany od wielu lat.

Mówiąc kolokwialnie – jestem tu od małego. Kiedy przyszedłem na staż, najpierw dostawałem jakieś materiały do sczytania, przetłumaczenia. Piotr Spaczyński, partner zarządzający – jeszcze w biurze poznańskim – bardzo szybko wciągnął mnie w projekty transakcyjne, więc w młodym wieku brałem przykładowo udział w transakcji nabycia parku wiatrowego dla spółki giełdowej z sektora energetycznego o miliardowej kapitalizacji. Potem uczestniczyłem w wielu transakcjach zarówno na rynku prywatnym, jak i publicznym, i to było niesamowite, bo od człowieka, który był stażystą stałem się dla Wojciecha Szczepaniaka – drugiego partnera zarządzającego - partnerem biznesowym. On mnie tak traktuje.

I teraz ma Pan swój zespół.

Tak, ale nie dostałem go od razu - najpierw pracowałem ze starszymi prawnikami, potem otrzymywałem projekty do samodzielnego wykonania, ale pod nadzorem, aż w końcu pojawiły się osoby, które ja dopraszałem do swojego zespołu. Nadzór ze mnie spadł i zacząłem już samodzielnie pracować. Teraz jednak, kiedy mam już swój zespół, tych obowiązków jest jeszcze więcej. Pojawia się też wiele dodatkowych wyzwań, o których wcześniej nie myślałem.

A czasu coraz mniej.

Nie da się ukryć. Moja żona też jest prawnikiem i gdyby tak nie było to już dawno byśmy zwariowali. Chyba tylko prawnik może zrozumieć prawnika, jego pracę – że klient może zadzwonić w czasie urlopu i trzeba zająć się jego problemem, że czasami trzeba dłużej popracować, że w niedzielę o 10. rano może się zdarzyć telekonferencja lub trzeba gdzieś pojechać, bo nie ma innej możliwości.

Państwo mieszkacie w Warszawie?

Trzeba mówić o dwóch lokalizacjach czyli o Warszawie i Poznaniu. Rynek kapitałowy jest w Warszawie i z tego powodu jest to naturalne miejsce rozwoju. Żyjemy w Warszawie, ale regularnie jestem w Poznaniu. Teściowie mieszkają na trasie Warszawa - Poznań, więc staramy się jeździć rodzinnie wszyscy razem, dzięki czemu nasz synek odwiedza często dziadków. To akurat nam się udało dobrze ułożyć.

No, nie tylko. W końcu już odniósł Pan sukces, o którym niektórzy mogą tylko pomarzyć.

To prawda. Wiem, że mało osób jest w tak komfortowej sytuacji jak ja. Zdaję sobie też sprawę, że sukces, to z jednej strony ciężka praca, a z drugiej dużo szczęścia. A tak naprawdę praca i wiele wyrzeczeń – bo szczęście sprzyja przygotowanym.

Dr Szymon Okoń, radca prawny, partner w Kancelarii Spaczyński, Szczepaniak i Wspólnicy sp.k. oraz Adiunkt w Katedrze Inwestycji i Rynków Kapitałowych na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Jego główną specjalnością są aspekty prawne i finansowe rynków kapitałowych, transakcje M&A oraz finanse i bankowość. W 2014 r. uzyskał tytuł doktora nauk prawnych za dysertację „Nadzór nad firmą inwestycyjną w Polsce” oraz doktora nauk ekonomicznych za pracę „Wymogi adekwatności kapitałowej a bezpieczeństwo i efektywność domu maklerskiego”. Obecnie pracuje nad rozprawą habilitacyjną w zakresie finansów. 

Przeglądaj powiązane tematy
Back To Top