Edukacja zawodowa ma ogromne znaczenie dla zarówno dla gospodarki, jak i satysfakcji pracowników, bo jej odbicie znajdujemy w wynikach ekonomicznych kraju oraz portfelach Polaków. Nieefektywności związane z rozdźwiękiem między szkolnictwem a rynkiem pracy kosztują zbyt dużo. Czy da się coś z tym zrobić bez kolejnej rewolucji?
Fragment artykułu z miesięcznika „Dyrektor Szkoły” 2022/11
Jeszcze nie tak dawno głównym środkiem produkcji był kapitał – za pieniądze dało się kupić maszyny i ręce do pracy. Dziś głównym środkiem produkcji jest mózg, a jego nośnikiem człowiek. Za pieniądze tylko na krótko możemy kupić zaangażowanie i kreatywność, dlatego pracownicy przyszłości muszą stać się aktywnymi użytkownikami swoich mózgów, a nie tylko ich nosicielami. Muszą się uczyć i oduczać, rozwiązywać problemy złożone i nienazwane, myśleć krytycznie, współpracować z osobami w innym wieku, innej narodowości i o zupełnie innych zasobach niż własne.
Gospodarki przyszłości nie pociągną niewolnicy. Grzeczne dzieci nie zadadzą trudnych pytań. Posłuszna młodzież nie podważy status quo. Jako pracodawcy coraz częściej potrzebujemy osób kreatywnych, grających zespołowo, ciekawych zagadnień, które leżą na pograniczu dziedzin. Tak powstają innowacje będące naszą nadzieją, bo świat, który stworzyliśmy, jeszcze nie zdał egzaminu maturalnego – oblał przyrodę oraz przedmioty humanistyczne, a przedmioty ścisłe zalicza tylko na dwóję, spowalniając zmiany technologiczne.