PODCAST #42: Walka o tożsamość, czyli o rzeczywistości tranzycji prawnej mówi Paweł Knut
Tranzycja prawna w Polsce to wciąż emocjonalnie i formalnie trudna ścieżka. Jeszcze niedawno wymagała... pozwu przeciwko własnym rodzicom. Choć ustawodawca milczy, w marcu Sąd Najwyższy wydał uchwałę, która wywróciła całą dotychczasową procedurę o 180 stopni. Co się zmieniło? O tym oraz o realnych wyzwaniach osób, które chcą być sobą – także w świetle prawa, opowie Paweł Knut.
Czy postępowanie o ustalenie płci metrykalnej jest w Polsce uregulowane prawnie?
Postępowanie o ustalenie płci metrykalnej w Polsce to podróż po mapie, którą tworzą sądy. Jednak wciąż brakuje legendy, czyli jasnych przepisów, które tłumaczyłyby, jak tę drogę przejść. Choć w 2015 roku byliśmy o krok od uchwalenia ustawy, luka prawna pozostała do dziś, a wraz z nią niepewność i konieczność samodzielnego odczytywania znaków z dotychczasowego orzecznictwa sądów, które nie zawsze jest ze sobą spójne.
— Był taki moment, w okolicy 2014–2015 roku, kiedy projekt ustawy został przygotowany. Został nawet przegłosowany przez Sejm oraz Senat, a następnie przesłany do podpisu prezydenta, jednak niestety ostatecznie projekt został zawetowany. To był taki moment, kiedy byliśmy najbliżej tego, żeby ten obszar prawa w jakiś sposób uregulować — zaznacza Paweł Knut.
Czy w systemie prawa stanowionego jest miejsce na precedensy?
Gdy ustawodawca milczy, głos zabierają... sądy! W systemie prawa stanowionego to wyjątek — ale w sprawach tranzycji prawnej stał się regułą. Brak ustawy stworzył lukę, którą orzecznictwo zaczęło wypełniać — krok po kroku, wyrok po wyroku.
Jak twierdzi nasz gość: — Dla mnie jest to dosyć niesamowite, bo funkcjonujemy w systemie prawa stanowionego, gdzie prawem staje się coś, co jest uchwalone w procesie legislacyjnym. W przypadku tranzycji prawnej mamy lukę no i sądy musiały się z tym jakoś zmierzyć. Jest to ciekawy przykład tego, że właśnie w sytuacji, kiedy władza ustawodawcza nie dowozi, władza wykonawcza nie dowozi — no bo się po prostu nie tworzy prawa — to sądy są w stanie stanąć na wysokości zadania i w jakiejś mierze pomóc osobom, które tej pomocy wymagają.
Tranzycja prawna — krok po kroku
Dotychczas nieodłącznym elementem wszczęcia postepowania o ustalenie płci metrykalnej było wniesienie pozwu do Sądu Okręgowego przeciwko swoim rodzicom.
Ponadto do pozwu trzeba było załączyć dowody potwierdzające odmienną tożsamość płciową niż ta wskazana w akcie urodzenia — zazwyczaj dowodem była łączna opinia psychologa oraz psychiatry lub seksuologa. Cała sprawa kończyła się wydanym wyrokiem sądu.
Ten proces od 4 marca 2025 roku, wskutek uchwały pełnego składu Izby Cywilnej Sądu Najwyższego uległ zmianie — co się zmieniło?
— Teraz nie wnosimy już pozwu — teraz składamy wniosek w trybie nieprocesowym. Tylko wnioskodawca jest podmiotem, który ma interes, żeby uczestniczyć w postępowaniu. Nie ma już rodziców w sprawie. Ponadto taki wniosek składa się do sądu rejonowego i jest to postępowanie o sprostowanie aktu urodzenia — w zakresie niewłaściwego oznaczenia płci metrykalnej w akcie urodzenia. Czyli: z sądu okręgowego przechodzimy do sądu rejonowego, z trybu procesowego do nieprocesowego i nie ma już rodziców, tylko jest wnioskodawca — podkreśla rozmówca.
Z jakimi kosztami wiąże się tranzycja prawna?
Procedura o ustalenie płci metrykalnej wiąże się z licznymi wydatkami. Jak wspomina nasz gość: — Osoba, która decyduje się na taką procedurę, musi się przygotować na wydatek około 5-10 tysięcy złotych.
Począwszy od procedury diagnostycznej, która stanowi niezbędny dowód w sprawie, przez opłatę za wniesienie pisma procesowego, inne koszty postępowania zależne również od ilości powołanych biegłych, aż po wynagrodzenie profesjonalnego pełnomocnika.
A gdyby tego było mało... często w parze z tranzycją prawną idzie tranzycja medyczna, czyli substytucja hormonalna, która również wiąże się z ponoszeniem niemałych i cyklicznych wydatków.
Paweł Knut zaznacza: — Oczywiście zawsze istnieje możliwość złożenia wniosku o zwolnienie z kosztów sądowych. I w przypadku niektórych osób tak robiliśmy i sądy często taki wniosek pozytywnie rozpatrywały, więc te koszty — przynajmniej sądowe — nam odpadały. Jednak wciąż jest to ogromny wydatek.
A myślę, że to warto wspomnieć — mówimy o osobach, które czują i wyglądają inaczej niż to, co mają zapisane w dokumentach, co często wiąże się z różnymi trudnościami, chociażby takimi jak utrudnione wejście na rynek pracy.
Aleksandra Kępa
Młodsza Redaktorka