W ubiegłym roku zajmowałem się na łamach „Dyrektora Szkoły” przebudową edukacji w XXI wieku, a teraz skoncentruję na jej rekonstrukcji. Oznacza to nie tylko dostosowanie edukacji do zawrotnego tempa rewolucji cyfrowej i ekspansji sztucznej inteligencji, lecz także przywrócenie wartości zaniedbanych w wytężonym upowszechnianiu szkolnictwa.
Fragment artykułu z miesięcznika „Dyrektor Szkoły” 2025/4
Tradycyjna szkoła to w uproszczeniu ciąg lekcji i egzaminów. Panuje w niej system klasowo-lekcyjny, organizacja nauczania polegająca na podziale uczniów na klasy, które realizują ustalone centralnie programy nauczania (Okoń, 1998, s. 164). Taki system jest produktem epoki Oświecenia i rewolucji przemysłowej opartej na wykwalifikowanej sile roboczej. Uczniowie przechodzili z jednej ogólnej klasy do drugiej, podczas gdy znormalizowane testy zapewniały kontrolę jakości. Dzięki temu młode umysły były w stanie odpowiedzieć na potrzeby ówczesnego społeczeństwa. Jakie to były potrzeby? Wykształcenie posłusznych i efektywnych pracowników fabryki (Michalska, 2024, s.73).
Jednolita organizacja kształcenia młodzieży ułatwiała działania władzom oświatowym, ale nie zadowalała pedagogów wrażliwych na potrzeby uczniów. Każdy z krajów rozwiniętych miał uzdolnionych psychologicznie i literacko pionierów, którzy czynnie wzbogacali edukację i potrafili to znakomicie opisać. Tym zasłynęli Amos Komeński w Czechach, Henryk Pestalozzi w Szwajcarii, Fryderyk Herbart w Niemczech, John Dewey w USA, Celestyn Freinet we Francji, Maria Montessori we Włoszech, Antoni Makarenko w Rosji, Janusz Korczak w Polsce. Mieli oni licznych naśladowców starających się dorównać mistrzom, co okazywało się zwykle zbyt trudne. W słowniku pedagogicznym czytamy, że system klasowo-lekcyjny został doprowadzony do wyraźnego skostnienia w XIX wieku, (ale – B.N.) dotąd ma swoich zwolenników, którzy stosują go jednak w mniej sformalizowanej postaci (Okoń, 1998, s. 164).
Zamów prenumeratę: www.profinfo.pl/sklep/dyrektor-szkoly,7340.html