Prawo04 lutego, 2022

Lista dokumentów zbędnych - Małgorzata Nowak

Hasło odbiurokratyzowania pracy szkół jest nośne, a wszelkie inicjatywy zmierzające do ograniczenia liczby papierów zawsze zyskują poparcie. W artykule opisuję reakcje środowiska na ministerialną listę dokumentów niewymaganych prawem oraz sugestię ich weryfikacji. Wczuwając się w sytuację dyrektorów, dokonałam analizy szkolnej papierologii pod kątem przydatności, przyczyn funkcjonowania i wykorzystywania w procesie zarządzania oraz nadzoru.

Fragment artykułu z miesięcznika „Dyrektor Szkoły” 2022/1

W połowie listopada na skrzynki e-mailowe dyrektorów trafiło pismo Departamentu Kształcenia Ogólnego Ministerstwa Edukacji i Nauki z informacją o podjęciu działań ukierunkowanych na odbiurokratyzowanie pracy szkół podpisane przez dyrektora Jacka Banasia. W edukacyjnych mediach zawrzało, mimo że na stronach MEiN zestawienie przykładów tworzonej w szkołach dokumentacji niewymaganej przepisami prawa się nie pojawiło. Dysponowali nim tylko adresaci, ale klauzuli tajności nie było, więc lista 50 pozycji zbędnej(?) dokumentacji szybko trafiła do publicznej wiadomości.

Udostępniali ją dyrektorzy, pojawiła się na edukacyjnych profilach w mediach społecznościowych, zamieścił „Głos Nauczycielski” (https://glos.pl/walka-z-biurokracja-mein-rozeslalo-do-dyrektorow-szkol-wykaz-dokumentow-ktore-sa-zbedne). Nauczyciel alternatywny i trener Tomasz Tokarz zachęcał do zaprzestania wypełniania niepotrzebnych dokumentów: Ministerstwo potwierdza, że większość szkolnej biurokracji NIE MA OPARCIA W PRAWIE. Szkoły to robią bez sensu, niepotrzebnie, nikt tego nie wymaga. Ministerstwo ogłosiło listę dokumentów KTÓRE NIE SĄ WYMAGANE… Przesłało je w liście do dyrektorów. Jeśli jeszcze je wypełniacie (wbrew prawu), to przestańcie (www.facebook.com/tomasztokarzIE). Znany z kontrowersyjnych stwierdzeń na temat edukacji autor posłużył się manipulacją (zwiększającą klikalność?), „dokumentacja niewymagana przepisami prawa” nie jest bowiem synonimem dokumentacji tworzonej „wbrew prawu”, nie oznacza także a priori, że jest zbędna.

Informacja o niepotrzebnych dokumentach wzbudziła dyskusje w edukacyjnej bańce internetowej. Nieliczne głosy: „niczego takiego w szkole nie robimy” zderzały się z wypowiedziami typu: „tam, gdzie ostatnio pracowałam, trzeba było jeszcze więcej, ja wciąż sporządzam mnóstwo tych dokumentów”. W postach nauczycieli dominowała ulga i wdzięczność („dobrze to wiedzieć, dzięki”), niedowierzanie („prawda czy żart?”, „to wygląda zbyt pięknie, żeby było prawdziwe”), pojawiały się wątpliwości: „to dlaczego pomimo sprzeciwu nauczycieli w placówce nadal te dokumentu są wymagane?”.

Ostatnie pytanie wydaje się kluczowe: skąd bierze się biurokracja w szkole, kto i z jakiego powodu stoi za produkcją dokumentów niewymaganych prawem?


Przeglądaj powiązane tematy
Back To Top