Czy emocjonalna stabilność młodych ludzi to wyłącznie kwestia indywidualnych predyspozycji? A może w większym stopniu zależy od środowiska, w którym dorastają? Statystyki dotyczące zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży nie napawają optymizmem. Jakie kroki mogą podjąć szkoły, nauczyciele i rodzice, by wzmacniać poczucie bezpieczeństwa, sprawczości i społecznej więzi wśród uczniów?
Fragment artykułu z miesięcznika „Dyrektor Szkoły” 2025/5
Na kwestię stabilności emocjonalnej patrzę z perspektywy czysto socjologicznej. Psychologia społeczna uczy nas, że decyzje jednostki, jej zachowanie, wybory, postrzeganie, a nawet myślenie w ogromnej mierze warunkowane są przez kontekst otoczenia, w jakim akurat przyszło danemu człowiekowi funkcjonować. Oznacza to, że jego wszelkie predyspozycje osobowościowe, indywidualne nawyki, skłonności itd. tracą na znaczeniu w sytuacji, gdy wchodzi on w kontakt z innymi ludźmi, również tylko w wyobraźni („Co pomyślałby ojciec, gdyby mnie teraz zobaczył?”). Presja społeczna ma fundamentalne znaczenie dla naszego funkcjonowania – modyfikuje je, a wręcz warunkuje.
Tak więc emocjonalne funkcjonowanie jednostek w ogromnej mierze może być rezultatem działania w określonym środowisku. Nie musimy przywoływać eksperymentów sugerujących, że zarówno panika, jak i stoicki spokój – i to nawet w obliczu zagrażającego wszystkim pożaru – potrafią być społecznie indukowane. Jest to obecnie wiedza powszechna.
Zamów prenumeratę: www.profinfo.pl/sklep/dyrektor-szkoly,7340.html