Za nami prawie rok zdalnej edukacji. W artykule zebrałam odpowiedzi dyrektorów i nauczycieli na pytanie, jak wykorzystać doświadczenia z minionego okresu, aby lepiej przygotować się na powrót do szkoły stacjonarnej, uniknąć błędów, mądrze zmierzyć się z wyzwaniami. Do rozmowy zaprosiłam pedagogów z różnych szkół i etapów edukacyjnych, ale okazało się, że w wielu kwestiach są zaskakująco zgodni.Fragment artykułu z miesięcznika „Dyrektor Szkoły” 2021/2
Kiedy pytam o doświadczenia związane z kształceniem na odległość, Magdalena Kwiatkowska, nauczycielka języka polskiego w Szkole Podstawowej w Palikijach, zaczyna od historii o… Australii.
– Na lekcjach polskiego mamy teksty, których bohaterami są dzieci mieszkające w odległej Australii. Fakt, że Australijczycy uczą się w zdalnej szkole, był dla moich uczniów niesamowity, wywoływał szczyptę zazdrości. Kiedy okazało się, że niespodziewanie i niezależnie od nas znaleźliśmy się w podobnej rzeczywistości, nie pozostało nam nic innego, niż jak najszybciej się w niej odnaleźć, sprostać wymaganiom i oczekiwaniom. Nie było łatwo, niemniej brak wyboru sprawił, że każdy jakoś zaczął sobie radzić, często kierując się własną intuicją, kreatywnością, a przede wszystkim dobrem młodego człowieka, za którego rozwój intelektualny jesteśmy odpowiedzialni – opowiada.
– We wrześniu wróciliśmy do szkoły z radością, choć trochę przestraszeni, niepewni, zagubieni w zmieniających się z dnia na dzień wytycznych i procedurach, ale nasze dzieci były radosne, mówiły o swoich potrzebach przebywania w grupie. Cieszyły się swoją obecnością – wspomina Lilla Błaszczyk, dyrektor Szkoły Podstawowej w Pukininie, Super Dyrektor 2019. – Było inaczej, by nie powiedzieć dziwnie. Już samo rozpoczęcie roku różniło się od poprzednich – spotkałam się tylko z klasami I i IV, pozostali uczniowie byli w salach z wychowawcami – dodaje Barbara Krawczyk-Podlecka, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 im. Stefanii Sempołowskiej w Tuszynie.