Czy możliwa jest szkoła, w której bliskość, autonomia i zaangażowanie rodziców są ważniejsze niż schematy, tabele i arkusze organizacyjne? Na obrzeżach systemu, w cieniu reform i centralnych debat rozwija się alternatywa oparta na relacji, zaufaniu i małej skali. Mikroszkoły nie potrzebują ministerialnych dekretów, by wprowadzać zmiany – wystarczy odwaga i wspólnota celu. Są przypomnieniem, że uczenie się to proces głęboko ludzki, nieproceduralny i wymagający przestrzeni.
Fragment artykułu z miesięcznika „Dyrektor Szkoły” 2025/11
Mikroszkoła (ang. microschool) to niewielka forma organizacji edukacji – najczęściej obejmująca od 5 do 15 uczniów – oparta na relacjach i elastyczności, silnie osadzona w lokalnym kontekście. Zajęcia odbywają się w przestrzeniach dostosowanych do potrzeb grupy: domach prywatnych, bibliotekach, salach parafialnych czy miejscach coworkingowych. W odróżnieniu od modelu masowego mikroszkoły stwarzają warunki sprzyjające koncentracji, indywidualizacji oraz bliższej współpracy między nauczycielem a uczniem (Soifer, 2023).
Koncepcja ta wywodzi się z amerykańskiej tradycji edukacyjnej sięgającej XIX w., gdy w wiejskich społecznościach funkcjonowały one-room schoolhouses ‘jednoizbowe szkoły’ prowadzone przez jednego nauczyciela dla dzieci w różnym wieku. Współczesna forma mikroszkół została „odkurzona” przez amerykańskich edukatorów po 2010 r., jako reakcja na niedostatki systemu publicznego i rosnące niezadowolenie z jego funkcjonowania (Jaworek, Soifer, 2023). Szczególnie dynamiczny rozwój tego modelu miał miejsce w okresie pandemii COVID-19, gdy wiele rodzin organizowało learning pods – niewielkie grupy edukacyjne wspierane przez nauczyciela lub rodzica. Według danych National Microschooling Center zjawisko to osiągnęło dużą skalę i doprowadziło do powstania rozbudowanych sieci mikroszkół, zwłaszcza w stanach takich jak Arizona, Nevada czy Floryda (2022).
Zamów prenumeratę: www.profinfo.pl/sklep/dyrektor-szkoly,7340.html