Gdyby ktoś chciał ocenić polskie szkoły – państwowe czy prywatne – na podstawie ich stron internetowych, mógłby uznać, że są nijakie, cechuje je bylejakość i nie zależy im na odbiorcy. Z tej niechlubnej triady wyłamują się tylko nieliczne. Można o nich powiedzieć, że mają wyraźną tożsamość, dbają o wysoką jakość oraz że są nowoczesne, czyli dostosowane do współczesnego odbiorcy.
Fragment artykułu z miesięcznika "Dyrektor Szkoły" 2019/10
Strony internetowe większości polskich szkół cechuje nijakość, czyli brak charakteru, mocnych stron, elementów wyróżniających daną placówkę na tle innych, oraz niespójność treściowa i graficzna; bylejakość – brzydka szata graficzna, banalne, nieciekawe treści napisane językiem formalnym, brak dbałości o aktualizację; przestarzałość – anachroniczna stylistyka i funkcjonalność stron, trudność nawigowania, nieuwzględnianie potrzeb i doświadczeń odbiorcy.
Dlaczego prowadzenie strony WWW traktowane jest bardziej jako przykry obowiązek niż szansa na przekonanie do siebie rodzica? A może szkołom nie zależy na jego zainteresowaniu? Wciąż żyją w błogim przekonaniu, że nigdy nie zabraknie im uczniów albo po prostu nauczycielom się nie chce, nie potrafią, nie widzą sensu takich działań, nie mają potrzeby zmian. Bez względu na przyczynę – takie szkoły nieuchronnie będą znikać z naszego krajobrazu, wyparte przez te, którym się chce, które potrafią, widzą sens i czują potrzebę działania.